– Chcieli mnie wziąć do radiowozu i przeszukać. Ja się zgodziłem, dlatego bo nie miałem sobie nic do zarzucenia. Kiedy ten jeden policjant skanował mój dowód, kazał mi zdjęć kurtkę, żeby sprawdzić, czy nic w niej nie mam. Zgodziłem się, zdjąłem ją i w tym czasie zaczął się horror. Usłyszałem słowo, komendę: skuj go. A ja nie wiedziałem dlaczego! Co ja zrobiłem? Chciałem tylko zadzwonić do mamy. I też im to mówiłem, że chciałem tylko zadzwonić „30 sekund, proszę pana…” – opowiada Piotr.
– Ja odebrałam ten telefon i usłyszałam tylko jedno zdanie: „Panowie, nie bijcie mnie”. I koniec? Połączenie się przerwało – relacjonuje matka Piotra.
Zachowanie policjantów widać na publikowanych przez nas nagraniach.
– W pewnej chwili policjant podniósł moją głowę i zaczął mnie obiema rękoma dusić. Po prostu, żeby ja nie mógł nic mówić. Czułem, że tracę przytomność, że mam mroczki przed oczami. (…) Kiedy już byłem zakuty w kajdanki (…)wepchnęli mnie tak, że moje nogi wystawały z progu drzwi. Policjant zaczął kopać w te nogi, żeby one wpadły do środka radiowozu, dalej nie wpadły, więc podszedł drugi funkcjonariusz otworzył drzwi, wyjął zza paska gaz pieprzowy i mnie nim spsikał, kiedy ja już byłem skuty w kajdankach i byłem w radiowozie – dodaje Piotr.
Warszawa. Są nagrania z interwencji policji
O tym, że obok miejsca zatrzymania jest prywatny monitoring osiemnastolatek dowiedział się kilka godzin później. Tylko dzięki tym nagraniom jego rodzina mogła zobaczyć, co tak naprawdę wydarzyło się podczas rutynowej policyjnej kontroli.
– Na komisariacie zostałem na początku popchnięty na taką drewnianą skrzynkę. Kolanami w nią uderzyłem i w ścianę. Policjant znowu mnie wziął za fraki, rzucił mną o taki fotel biurowy, co ma pięć kółek, jeżdżąc. Ten fotel pękł w pół i całe oparcie zaczęło mi się wbijać w żebra. Potem policjant mnie rozkuł, kazał mi się rozebrać do naga. Grzebali mi nawet w majtkach. Szukali jakiegoś drugiego dna. Oczywiście nic nie znaleźli – mówi Piotr.
– Pierwszy raz widziałam osobę tak bardzo pobitą. Jego ręce, były bardzo sine, zakrwawione przez kajdanki. Bardzo zaniepokoiły mnie jego kolana, które były bardzo fioletowe, stłuczone i biodra. Oczywiście był cały porysowany na ciele. Uskarżał mi się, że nie widzi na prawe oko, że ma za mgłą. Lekarz w szpitalu praskim stwierdził, że ma wstrząs mózgu – opisuje matka 18-latka.
Lekarz medycyny sądowej, który badał Piotra przez trzy godziny, opisał ponad dwadzieścia uszkodzeń ciała. Dokumenty z obdukcji i nagranie monitoringu Piotr i jego mama przekazali do Biura Spraw Wewnętrznych Policji. Sprawą zajmuje się także warszawska prokuratura. Policja w tej chwili sprawy komentować nie chce.
https://interwencja.polsatnews.pl/reportaz/2024-02-23/interwencja-policji-oburza-18-latek-wrocil-ze-wstrzasem-mozgu/