Sześciu policjantów skazanych na bezwzględne więzienie. Lech Obara wzywa do zmiany prawa!

Zawód policjanta z definicji wiąże się z wysokim poczuciem odpowiedzialności i nieskazitelną etyką pracy. Jednak w Olsztynie, prawda była daleka od tej definicji. W kwietniu 2015 roku ujawniono, że tortury były stosowane wobec zatrzymanych na Komendzie Miejskiej Policji. W miniony piątek, 21 czerwca, po ciężkiej batalii, zapadły wyroki skazujące. Kluczową rolę w tym procesie odegrał radca prawny Lech Obara.

https://tko.pl/204188,2023,07,05,szesciu-policjantow-skazanych-na-bezwzgledne-wiezienie-lech-obara-wzywa-do-zmiany-prawa

Mimo to, mecenas Obara zwraca uwagę, że w naszym kodeksie karnym jest mowa o przemocy, ale brakuje definicji tortur, co jest znacznie groźniejszym zjawiskiem. Ten wyrok, i praca Obary, może stanowić ważny krok w kierunku uświadomienia społeczeństwa o powadze tego problemu i konieczności dalszych zmian w prawie.

Obara, podkreślając swoje zaangażowanie i długotrwałą walkę o sprawiedliwość, powiedział: “Nie można zignorować faktu, że w Olsztynie zdarzyły się nieodpowiednie i nieakceptowalne praktyki. Osoby, które powinny być symbolem bezpieczeństwa, popełniły haniebne czyny. Zgłaszali się do nas zatrzymani, którzy byli torturowani, relacjonowali swoje doświadczenia. Nazywali to ‘małym Guantanamo’. Było to absolutnie nie do zaakceptowania”.

Mecenas zaznaczył także, jak ważne było odpowiednie zabezpieczenie dowodów i nagłośnienie sprawy. “Najpierw zawiadomiliśmy Biuro Spraw Wewnętrznych Policji, aby zabezpieczyć dowody. Następnie zorganizowaliśmy konferencję prasową, na której poprosiliśmy dziennikarzy o nagłośnienie tematu”, wyjaśnił Obara.

Co na temat zmiany prawa w kontekście ww. patologii ma do powiedzenia nowa dziedzina wiedzy jaką jest ponerologia?

Ponerologia polityczna – A. Łobaczewski

W lepszym więc ustroju społecznym przyszłości, powinno zostać uchwalone prawo, które chroniłoby jednostki i społeczeństwa od tego, aby osoby z wyżej opisanymi właściwościami (charakteropatie – przyp. redakcja), albo takimi które będą jeszcze opisane (psychopatie – przyp. redakcja), nie mogły zajmować takich stanowisk, gdzie od ich postępowania zależy los innych ludzi. Dotyczy to przede wszystkim naczelnych stanowisk państwowych. Odpowiednia instytucja, złożona ze specjalistów z wykształceniem medycznym i psychologicznym i szanowanych dla ich prawości i wszechstronnej wiedzy, powinna decydować w takich sprawach. Cechy uszkodzenia tkanki mózgowej i ich charakteropatyczne skutki są znacznie łatwiejsze do wykrywania i obiektywnej oceny niż niektóre anomalie dziedziczne. Dlatego otamowywanie procesów ponerogenezy na tym wcześniejszym ich poziomie byłoby praktycznie łatwiejsze.

W każdym społeczeństwie ludzie psychicznie normalni stanowią nie tylko statystycznie dużą większość, ale także naturalną bazę życia. Jest prawem natury, że oni nadają ton życia społecznego i na ich naturach bazuje prawo moralne jak i prawodawstwa narodów. W ręku ludzi normalnych powinna spoczywać władza. Ponerolog wymaga tylko tego, aby ta władza była wyposażona w odpowiednie zrozumienie tych ludzi mniej normalnych i ich roli w procesach genezy zła i aby prawo uwzględniało to zrozumienie.

Udział, a także jakościowy skład tej biopsychicznie niepełnowartościowej frakcji społeczeństw na pewno ulega zmianom w czasie i w przestrzeni naszego globu. W jednych krajach może wynosić kilka procent, a w innych do dziesięciu (nawet do 40% – przyp. redakcja). Polska była krajem o stosunkowo niskim obciążeniu, ale ten udział wrósł niepokojąco. Kraje skandynawskie, szczególnie Norwegia, mają najniższe obciążenie w Europie. W USA jako kraju imigracji ludzi trudnych, ten udział jest stosunkowo wysoki. Ta frakcja i jej jakościowy skład mają wpływ na cały klimat społeczny i moralny krajów. Problem ten powinien więc być jasno widziany i stać się przedmiotem stałej i długofalowej troski. Wydaje się także, że do zrealizowania tak częstego w tych kręgach marzenia o władzy dochodziło nie w tych krajach, gdzie ten udział był bardzo wysoki. O tym, że ta niewielka mniejszość przejmowała władzę, decydowały inne okoliczności historyczne, które przygotowały pojawienie się takiego makrosocjalnego zjawiska patologicznego.

W każdym kraju świata osobnicy psychopatyczni i część innych dewiantów tworzą ponerogennie aktywną siatkę porozumień, po części wyobcowaną z więzi społecznej normalnych ludzi. Wydaje się także, że pewna inspiracyjna rola psychopatii właściwej w tej siatce jest zjawiskiem powszechnym. W poczuciu swojej odmienności zdobywają oni specyficzne doświadczenie życiowe i odkrywają swoje odmienne sposoby działania i walki o byt. Ich świat pozostaje zawsze podzielony na „my i oni”, na ich światek o swoistych prawach i obyczajach i tamten świat im obcy, który ma swoje przemądrzałe idee i obyczaje, wedle których oni bywają moralnie potępiani.
Ich poczucie honoru, szczególnie tych inspiratorów, nakazuje im oszukiwać i wyszydzać tamten świat ludzki, obiecać, zapewnić, podpisać, a niczego nie dotrzymać, jest postępowaniem właściwym. Przecież „tamci” są komicznie naiwni. Uczą się także i tego, jak ich osobowości mogą wpływać traumatyzująco na ludzi normalnych i wyzyskiwania tego jako środka terroru użytecznego dla osiągania swoich celów. Ten podział na dwa światy jest trwały i nie znika nawet wtedy, kiedy udało się im zrealizować ich marzenie młodości i zdobyć władzę nad „masami” ludzi normalnych. Jest to tragiczny dowód biologicznego uwarunkowania tego dziwnego podziału.
Jak utopia młodości, rodzi się wśród takich ludzi marzenie o takim świecie, o takim ustroju społecznym „sprawiedliwym”, gdzie oni nie będą odtrącani, ani przymuszani do podporządkowywania się obyczajom i prawom, których sens jest dla nich trudno zrozumiały. Marzą o takim świecie, w którym dominowałby ich sposób przeżywania i pojmowania rzeczywistości — prosty i radykalny. Oczywiście, w takim ustroju mieliby zabezpieczony dobrobyt bezpieczeństwo, bo oni stworzą nową władzę. Tamci odmienni, ale bardziej sprawni w różnych zawodach, powinni pracować, aby im to zapewnić. O taki nowy wspaniały świat gotowi są walczyć, dla niego cierpieć i zadawać cierpienia tamtym. W imię takiej wizji można zabijać ludzi, których los nie budzi współczucia, bo są odczuwani jako niezupełnie współgatunkowi. Nie mają pełni świadomości tego, że dla tamtych ludzi będzie to świat koszmarny i dlatego będą stwarzać opór, który rnoże trwać przez pokolenia.

Podporządkowanie człowieka normalnego osobnikom psychicznie nienormalnym działa na jego osobowość traumatyzująco, fascynująco, zniekształcająco i nerwicorodnie. Dzieje się to w sposób, który unika zazwyczaj dostatecznej kontroli świadomości. Mimo więc oporów, psychicznie zmienione tworzywo przenika do jego osobowości. Taka więc sytuacja pozbawia człowieka jego naturalnego prawa do zachowania własnej higieny psychicznej, dostatecznej autonomii swojej osobowości i częściowo możliwości używania swojego zdrowego rozsądku. W świetle więc prawa naturalnego, jest to rodzaj krzywdy i bezprawia, które mogą występować na każdą skalę społeczną. Niestety, nie są one wymienione w żadnym kodeksie prawa.

Pomiędzy rzeczywistością ludzką i społeczną, z natury rzeczy biologiczną i dotkniętą działaniem czynników opisanego rodzaju, a tradycyjnym pojmowaniem tej rzeczywistości, które jest obecne w filozofii, etyce, prawie świeckim i kanonicznym, powstaje paralaksa, a często szeroka szczelina. Ta szczelina jest łatwo dostrzegalna dla tych wszystkich, których światopogląd ukształtował się w sposób odmienny od naturalnego. Świadomie i podświadomie wykorzystują oni tę słabiznę, aby wcisnąć się w nią z działalnością inspirowaną krótkowzrocznie i egoistycznie pojmowanym interesem własnym lub grupowym. Taki stan rzeczy otwiera także drogę dla tych, którzy z patologiczną obojętnością na krzywdy innych ludzi usiłują realizować swoje wielkie cele, w istocie obłędne i nierealne. Czy kiedyś, w jakiejś oby najbliższej przyszłości, dzięki postępowi poznania biologicznego, psychologicznego i ponerologicznego, uda się przezwyciężyć ten prastary problem ludzkości? Będzie to zależeć od postępu badań i dobrej woli społeczeństw. Naukowa i społeczna świadomość roli, jaką czynniki patologiczne grają w procesach genezy zła, powinna przyczynić się do wzrostu krytycyzmu w społeczeństwach, bo przestaną one fascynować swojątajemniczością. Zrozumienie tych zjawisk umożliwi przyczynowe i profilaktyczne przeciwdziałanie procesom ponerogenezy. Odpowiednio zmodyfikowane prawo i urządzenia społeczne, także międzynarodowe, powinny działać w oparciu o takie właśnie zrozumienie.

W krajach o ustrojach normalnego człowieka miarą słuszności postępowania stało się prawo. Zapomina się tam często o tym, że jest ono niedoskonałym wytworem umysłów ludzkich, że każde prawo zostało sformułowane na podstawie przesłanek, jakie mogły być znane i rozumiane przez legislatorów. W teorii prawa zakładamy jego regulatywność i tym samym godzimy się z tym, że w pewnych wypadkach jego działanie mija się w różnym stopniu z ludzką rzeczywistością. Tak pomyślane prawo nie daje dostatecznego oparcia dla przeciwstawiania się zjawisku, którego istota leży poza możliwościami wiedzy i wyobraźni ustawodawców, więc którego natura pozostaje poza zakresem adekwatnej kwalifikacji prawnej. Tymczasem patokracja umie wyzyskiwać słabości takiego prawniczego sposobu pojmowania.
Równocześnie działanie tego zjawiska makrosocjalnego na wewnątrz i jego ekspansja na zewnątrz opierają się na przesłankach o charakterze psychologicznym. Niezależnie więc od tego, jak te przesłanki zostały zniekształcone w osobowościach patokratów, przy udziale tej ich wiedzy specjalnej, jest to system oparty o myślenie kategoriami psychologicznymi.
Jako taki góruje więc nad prawniczymi ustrojami człowieka normalnego. Na skutek tego, patokracja jest ustrojem przyszłości — w karykaturze. Przyszłość bowiem powinna należeć do ustrojów opartych o coraz lepsze zrozumienie człowieka. Ewolucja w tym kierunku może także zapewnić większą odporność narodów na niebezpieczeństwo ponownego zrodzenia się patokracji lub na środki jej ekspansji. Psychologicznym metodom podboju należy przeciwstawić psychologiczne środki obrony. Podstawą takiej obrony, czy leczenia narodu, który z tego stanu się wyzwala, jest zawsze zrozumienie natury tej wielkiej choroby.

Nikogo nie można uważać za winnego tego, że odziedziczył po swoich rodzicach jakąś anomalię psychiczną podobnie jak nie czynimy tego w odniesieniu do anomalii fizycznych czy fizjologicznych. Należy także przestać moralizująco interpretować psychiczne skutki, jakie spotykamy u tych ludzi, gdzie przebyte urazy czy schorzenia pozostawiły uszkodzenia tkanki mózgowej. Tych, którzy stali się przedmiotem nieludzkich metod wychowawczych nie należy od razu uważać za grzeszników, czym zbyt wiele nagrzeszył Kościół Katolicki.

Pozbawiamy jednak np. daltonistów prawa do wykonywania tych zawodów, gdzie ten deficyt mógłby spowodować wypadek. Niestety, do tych ludzi, którzy strzelajądo nas, musimy strzelać celniej. Równocześnie jednak należałoby przywrócić dawne prawo mądrych władców — prawo przebaczania. Przebaczenie bowiem ma głębokie uzasadnienie moralne i psychologiczne, a czasami bywa skuteczniejsze od kary.
Kodeksy prawa karnego przewidują że sprawca czynu karalnego, który, na skutek choroby psychicznej lub innych stanów patologicznych, miał w czasie popełniania czynu ograniczoną zdolność rozpoznania znaczenia czynu lub kierowania swoim postępowaniem, korzysta ze złagodzenia kary w odpowiednim stopniu. Te przepisy, bardziej nowoczesne w Europie niż w USA, s ą j u ż wszędzie przestarzałe i nie zgodne ze zrozumiałymi realiami biopsychologicznymi. Są one raczej kompromisem pomiędzy tradycyjną surowością prawa a lekarskim humanizmem. Ustawodawcy nie mieli również możliwości przewidzieć pojawienia się makrosocjalnych zjawisk patologicznych, które zdominowują jednostkę niezależnie od jej woli, w różnym stopniu ograniczając jej zdolność do rozeznania sensu własnego postępowania. Wciągają one jednostki podatne, a na osobach normalnych wymusząjąpsychiczne przystosowania. Działo się tak szczególnie dlatego, że nie zapewniono im świadomości patologicznej natury takich zjawisk. Tymczasem, specyficzne właściwości takich systemów patopolitycznych powodują to, że wybór przez człowieka drogi i postaw decyduje się głównie pozaświadomie. Potem sugestie i naciski władzy patologicznej popychają go dalej. Jeżeli np. w takich warunkach, psychopatia właściwa nawet o małym nasileniu przesądzała w prawie w stu procentach o włączeniu się człowieka w aktywność patokratyczną jaki stopień złagodzenia kary powinien zastosować sprawiedliwy sąd? W stopniu odpowiednio mniejszym należałoby zastosować to do innych anomalii o podłożu dziedzicznym, ponieważ i one okazywały się czynnikami pierwszoplanowymi dla wyboru postaw w tej dziedzinie. Jeżeli więc ocenialibyśmy działalność patokratów w świetle tych już istniejących przepisów prawa, oraz praktyki orzecznictwa psychiatrycznego, należało by przyznać im pewne złagodzenia kar. Należy jednak stwierdzić z naciskiem, że prawo, które zapewniałoby adekwatną kwalifikację czynów popełnianych w ramach patokracji, nie istnieje jeszcze w żadnym kodeksie świata. Należy go przeto naukowo opracować i uchwalić.
Jeżeli mamy do czynienia z makrosocjalnym zjawiskiem patologicznym i to takim, które trwa dłużej niż samodzielne życie jednostki, wówczas jego permanentne oddziaływanie wymusza pewne przystosowawcze zniekształcenia osobowości i światopoglądu u jednostek zasadniczo normalnych. Czy więc tym bardziej jesteśmy w stanie oceniać winy osobników psychopatycznych popełniane w zbiorowym obłędzie ich władzy? To jest problem otwarty filozofii prawa, psychologii i orzecznictwa, który powinien być rozważony, między innymi w oparciu o dane przytoczone w tej książce.
Osobnicy z różnymi dewiacjami psychicznymi istnieli zawsze i we wszystkich społeczeństwach świata. Ponieważ ich zdolności twórcze są zazwyczaj w deficycie, ich drogi bytowania polegają na różnych sposobach żerowania na ekonomicznej twórczości tych społeczeństw. Ci, którzy włączyli się w ten system pasożytnictwa o najwyższej organizacji, tracą z biegiem czasu i te ograniczone zdolności do normalnego zarobkowania, jakie mogliby rozwinąć poddani dyscyplinie ustroju normalnego człowieka. Groźba wielkiego odwetu prawnego, lub co gorsza odwetu rozgniewanych mas, przyczyniała się do przedłużania się trwania patokracji i dalej wiąże ona niejawną organizację jej spadkobierców. Takie odwety stymulowałyby także skłonności do moralizującej interpretacji zjawisk patologicznych, czego trujące działanie już znamy.
Dlatego należy uznać, że nasze społeczeństwo kierowane wyczuciem realiów psychologicznych, chociaż bez ich obiektywnej świadomości, znajduje nie najgorszą choć trudną drogę. Podstawą do lepszych rozwiązań mogłaby być jedynie powszechna świadomość patologicznej natury zjawiska i jego historycznej genezy. Taka świadomość wprowadzałaby czynniki nowej dyscypliny intelektualnej i moralnej dla całego narodu włącznie z jego frakcją aberatywną Stworzyłoby to nową jakość pojmowania zagadnień historycznych, politycznych i moralnych, która powinna przejść do świadomości wielu narodów, aby służyć lepszej ich przyszłości. Nasiliłoby to także naturalne procesy eugeniczne, zmniejszające z pokolenia na pokolenie obciążenie narodów jednostkami psychopatycznymi. Takie rozwiązanie dałoby pełny plon lat naszego cierpienia.
Odwet prawny byłby także powtórzeniem błędu Norymbergi. Ówczesny proces zbrodniarzy wojennych był niepowtarzalną okazją po temu, aby wyeksponować przed światem całą psychopatologię systemu hitlerowskiego, z osobą Fuehrer’a na czele. Za cenę złagodzenia kar, doprowadziłoby to w Niemczech do szybszej i głębszej deziluzji tradycji nazistowskich. Takie uświadomienie działania czynników patologicznych o skali makrosocjalnej podbudowałoby proces moralnej rehabilitacji Niemców i świata przy pomocy właściwych kategorii psychologicznych. Stałoby się to także zdrowym precedensem, który naświetliłby i otamował aktywność innych patokracji. Tego obawiali się Sowieci, kierowani znaną nam już samoświadomością patologii swojego systemu.
Tymczasem psychiatrzy i psycholodzy zbyt łatwo ulegli naciskom czynników politycznych i własnych emocji. Z pominięciem oczywistych właściwości patologicznych hitleryzmu jako całości, oraz większości ówczesnych podsądnych, orzekali ich odpowiedzialność. Powieszono tam lub skazano na długoletnie więzienie pewną ilość sławnych osobników psychopatycznych. Wraz z nimi unicestwiono dla naukowego poznania wiele faktów i danych, które mogłyby służyć na drogach wskazywanych w tej pracy. Gdyby nie ten błąd, nie byłoby dziś w Niemczech odradzania się nazizmu.
W realnej sytuacji współczesnej istnieje tylko jedno wyjście usprawiedliwione naukowo i moralnie, które może doprowadzić do rozwiązania odwiecznego a dramatycznego problemu narodów, a będącego skutkiem ich obciążenia jednostkami aberatywnymi szczególnie tymi o podłożu dziedzicznym. Takim wyjściem jest wprowadzenie do świadomości narodów koniecznej wiedzy o tych zjawiskach i o naturze patokracji, oraz na takiej podstawie uchwalanie odpowiednich praw. Takie prawo złagodzi wyrozumiale odpowiedzialność patokratów nawet w wypadku poważnych zbrodni.
Jednak zagadnienie było by rozwiązywane w świetle świadomości naukowej, społecznej i w ramach adekwatnego prawa, a nie poza nimi. Takie rozwiązanie byłoby aktem usprawiedliwionym rozumowaniem przyrodniczym, ponieważ wynika ono z uznania przyczynowości psychologicznej, jakiej poddany był człowiek który czynił zło, w zakresie dla nas poznawalnym i tym którego nie potrafimy zbadać. Ten jej zakres dostępny naukowemu poznaniu wzrasta w miarę postępu wiedzy szczegółowej. Obraz patokracji jest zaś tak zdominowany przez poznawalną przyczynowość, że na wolne wybory niewiele pozostaje miejsca.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

© 2024 Co powie Ryba? I skąd nadpływa? - Theme by WPEnjoy · Powered by WordPress