Jerzy Ziarkiewicz to szef Prokuratury Regionalnej w Lublinie, pod którego „skrzydła” miały trafiać sprawy niewygodne dla polityków Prawa i Sprawiedliwości. Jak podaje „Gazeta Wyborcza”, prokurator w obawie przed spodziewaną kontrolą z Warszawy rozsyła do podległych jednostek akta spraw, które przez lata blokował. Sprawa wyszła na jaw na początku zeszłego tygodnia, gdy jeden z kierowców prokuratury poskarżył się na korytarzu, że od dłuższego czasu musi parkować służbowe auto pod chmurką, bo w garażu przetrzymywane są akta.
Szef Prokuratury Regionalnej w Lublinie Jerzy Ziarkiewicz to zaufany człowiek Ziobry. To do niego przez lata miały trafiać sprawy niewygodne dla polityków PiS, które skutecznie blokował.
Chodzi m.in. o tak głośne sprawy, jak postępowanie dotyczące europosła PiS Ryszarda Czarneckiego w sprawie tzw. kilometrówki, czyli dojazdów na posiedzenia europarlamentu (prokuratura zajmuje się sprawą już od ponad 3,5 roku), czy wyciągnięcia z aresztu brata byłego komendanta głównego policji Jarosława Szymczyka, który, zdaniem śledczych, jest członkiem zorganizowanej grupy przestępczej oszukującej skarb państwa na tzw. karuzeli watowskiej.
Informator „Gazety Wyborczej” twierdzi, że Ziarkiewicz przez pięć lat szefowania Prokuraturze Regionalnej w Lublinie ściągał do siebie dziesiątki śledztw, w których przewijali się ludzie związani z PiS. Następnie przez lata z tymi sprawami nic się nie działo.
Na początku zeszłego tygodnia jeden z kierowców prokuratury miał poskarżyć się na korytarzu, że od dłuższego czasu musi parkować służbową mazdę pod chmurką i każdego dnia z rana ją odśnieżać, bo w garażu znajdują się akta spraw, które już z trudem się tam mieszczą. Sprawa szybko zrobiła się głośna, ponieważ przetrzymywanie akt spraw poza gmachem prokuratury jest niezgodne z prawem.
– Po prostu było ich tak dużo, że nie mieściły się w gabinecie Ziarkiewicza. Osobiście tam byłem i widziałem dziesiątki akt leżące w nieładzie na podłodze. Aż trudno było między nimi się przeciskać — mówi informator „Wyborczej”.
Zapytany o sprawę rzecznik prokuratury twierdzi, że „akta żadnego z postępowań przygotowawczych, które wpłynęły do Prokuratury Regionalnej w Lublinie, nie były przechowywane w budynkach gospodarczych”.
— W ostatnim czasie w jednym z takich pomieszczeń złożono materiały (inne niż akta), które zostały dostarczone przez funkcjonariuszy służb, z którymi współpracuje prokurator regionalny w ramach prowadzonych przez siebie postępowań przygotowawczych – tłumaczył lakonicznie, dodając, że było to rozwiązanie chwilowe, na czas segregacji dokumentów.
https://wiadomosci.onet.pl/lublin/prokurator-mial-blokowac-sprawy-pis-i-ukrywac-akta-wydalo-sie-przez-kierowce/0snpffk
Dobrze być posłem w tym kraju bezprawia: