„Kulturalny człowiek, czepiają się go nie wiadomo dlaczego”

„Żona prokuratora okręgowego w Siedlcach pracuje w pionie prorektor Maliny Kaszuby. Szereg siedleckich policjantów wykłada na uniwersytecie. A sam prokurator okręgowy przychodzi na uczelnię, bo na jej terenie jest dobra stołówka.

Czy Minkina zna się z szefem prokuratury? Rektor zapewnia, że nie jest to znajomość na stopie prywatnej. A jaka?

– No, jak widzę, że przyszedł na obiad i siedzi sam, to się dosiądę – przyznaje Minkina.”

  • Mirosław Minkina od 2020 r. jest rektorem Uniwersytetu w Siedlcach. To absolwent Wojskowej Akademii Politycznej im. Feliksa Dzierżyńskiego, były wojskowy, pułkownik Wojskowych Służb Informacyjnych, działał w wywiadzie.
  • W 2024 r. niewiele brakowało, a przegrałby wybory rektorskie. Zagrożenie spacyfikowano – popularnej konkurentki Minkiny nie dopuszczono do wyborów. Rektor był jedynym kandydatem. Zdobył 87 głosów ze 157 oddanych, mimo że nie można było głosować na nikogo innego.
  • Mamy dowody na to, że Minkina wysyłał do kobiet pracujących na Uniwersytecie w Siedlcach wiadomości o charakterze seksualnym. Gdy przedstawiliśmy mu dowody, stwierdził, że były to żarty, a kobiety nie mają prawa czuć się urażone.
  • Mamy też nagranie, na którym Minkina w zamian za poparcie w wyborach rektorskich oferuje jednemu z wykładowców dodatkowo płatne stanowisko oraz zatrudnienie jego żony. Zapytany, czy to nie korupcja, mówi, że przecież wszyscy tak robią.
  • Rektor zatrudnia na uczelni byłego sędziego sądu rejonowego w Siedlcach, policjantów z lokalnej komendy, wojskowych oraz żonę prokuratora okręgowego. Z samym prokuratorem okręgowym jada obiady. Lubi też wspominać, że jego znajomym jest Jarosław Stróżyk, generał sprawujący obecnie funkcję szefa Służby Kontrwywiadu Wojskowego.
  • To wymaga wyjaśnień i jeśli znajdzie potwierdzenie we właściwym postępowaniu, wyciągnięcia jak najpoważniejszych konsekwencji – ogłosiła po naszej publikacji wiceminister nauki Karolina Zioło-Pużuk.

Początek rządów rektora Minkiny

Rok 2020. Profesor Tamara Zacharuk kończy swoją drugą kadencję na stanowisku rektora Uniwersytetu w Siedlcach. Nie może ubiegać się o kolejną – rektorem można być jedynie dwie kadencje z rzędu. Zacharuk popiera w wyborach jednego ze swoich zastępców – prof. Mirosława Minkinę, od 2016 r. prorektora ds. nauki.

Minkina – który nie ukrywa swoich związków ze służbami specjalnymi, w których dosłużył się stopnia pułkownika, naukowo zajmuje się tematyką bezpieczeństwa międzynarodowego – wygrywa wybory. Od razu powołuje Tamarę Zacharuk na swoją zastępczynię. Wiele osób ze „starych” władz pozostaje na stanowiskach. Ale tylko na chwilę.

Minkina przyszedł po kilku tygodniach i powiedział, że trzeba pozbyć się Zacharuk – mówi WP jeden z pracowników uczelni, który wszedł w skład zespołu ds. oceny sytuacji organizacyjnej, kadrowej, ekonomicznej, dydaktycznej i naukowej obejmującej lata 2016–2020. W skrócie: do zespołu, który – jak słyszymy – miał wykazać, że za rządów Zacharuk źle się działo.

O tym, że działo się źle, mówi nam zresztą podczas spotkania sam Minkina. Gdy go pytamy, czy jako członek kolegium rektorskiego w latach 2016-2020 nie ponosił za to części odpowiedzialności, stwierdza, że nie ze wszystkim się nie zgadzał, nie o wszystkim wiedział, niewiele mógł.

Od 2021 r. trwa czystka kadrowa. Stanowiska tracą Zacharuk, do której rektor traci zaufanie wskutek ustaleń speczespołu, dyrektorzy instytutów, z uczelni odchodzi lub jest zwolnionych wielu pracowników naukowych i administracyjnych.

Stanowiska obejmują ludzie bliscy rektorowi. Dziekanem największego z wydziałów – Wydziału Nauk Społecznych – zostaje doktor habilitowana Malina Kaszuba. Jej zastępcą – dr Marcin Chrząścik.

Rektorskie „żarty”

Minkina – jak mówią nasi rozmówcy – rządzi twardą ręką. Sam zresztą przyznaje w rozmowie z WP, że odrobina porządku w tak dużym organizmie jak uniwersytet się przydaje. Bo choć Uniwersytet w Siedlcach jest jednym z najmniejszych uniwersytetów w Polsce, to jednak jest to potężna organizacja kształcąca studentów na pięciu wydziałach na niemal 40 kierunkach przez ponad 500 pracowników naukowych. Jednocześnie rektor okazuje słabość do kobiet i to w sytuacjach, gdy te nie zawsze sobie tego życzą.

Jednej z pracownic, która informuje rektora Minkinę o złym samopoczuciu po szczepieniu, proponuje „wylizanie ci…”, by się jej poprawiło.

– To nie pierwsza wiadomość tego typu, którą dostałam od rektora. Tę konkretną zignorowałam, nie miałam siły odpisywać. Gdy wróciłam do pracy, powiedziałam rektorowi, że to jest żenujące i nie życzę sobie otrzymywać takich wiadomości. Rektor zbył to śmiechem, spytał, dlaczego jestem taka niewinna. To było chamskie, poniżej krytyki – mówi WP adresatka wiadomości. Prosi, by nie podawać jej nazwiska. Nie chce, by była łączona z tą sprawą.

Rektor Minkina, gdy pokazujemy mu wiadomość, nie zaprzecza. Mówi, że to taka żartobliwa konwencja rozmowy. I że nie chciał nikogo urazić. Czy kobieta jednak miała prawo poczuć się urażona?

– Nie, nie miała prawa – odpowiada. Sugeruje, że to rozmowa prywatna, a konwencja rozmów z tą pracowniczką była luźna i niekiedy o podtekście seksualnym. Dowodów jednak dostarczyć nie chce, by nie naruszać dóbr kobiety. A gdy pytamy, dlaczego za prywatną rozmowę rektor uznał wiadomość zaczynającą się od słów „Panie Rektorze”, w której podwładna informuje o chorobie, Minkina nie odpowiada.

Tego typu sytuacji było więcej.

– To erotoman, który nie szanuje kobiet. O jednej z pracownic powiedział mi: „A widzisz, jak dobrze pracuje. A wczoraj mi zaproponowała, żebym ją wziął na stole”. Kiedyś poinformowałam go, że wyjeżdżam na weekend. Powiedział: „Jak się wybzykasz, to do mnie zadzwoń” – słyszymy relację jednej z pracownic.

Mamy też udokumentowaną wiadomość od rektora do kobiety pracującej na uniwersytecie, w której jest zdjęcie młodej kobiety uprawiającej seks w samochodzie z podpisem „choroba lokomocyjna”.

Inna sytuacja (mamy nagranie, nie publikujemy go ze względu na prywatność części osób znajdujących się na nim): kobieta, pracowniczka uniwersytetu, je loda. Widzący to Minkina komentuje, wskazując, że czynność jedzenia loda wymaga dużej wprawy, umiejętności. Rektor jednoznacznie wiąże konsumpcję z czynnością seksualną.

Pytamy go o to.

To jednorazowa sytuacja. To był żart – odpowiada.

Od kilku osób, do których rektor kierował „żarty”, słyszymy, że im nie było do śmiechu.

Korupcyjna propozycja

Kadencja rektora trwa cztery lata. Na 2024 r. zaplanowano więc kolejne wybory rektorskie. W tych – już zgodnie z prawem – mogła wystartować prof. Tamara Zacharuk. Wokół niej zaczęło gromadzić się wielu pracowników naukowych i administracyjnych, którzy byli niezadowoleni z rządów Mirosława Minkiny.

Minkina wie, że Zacharuk może być trudną do pokonania rywalką – z jednej strony dalej ma wpływy na uczelni, a z drugiej lgną do niej ci, którym zaczęło być z rektorem nie po drodze. Zaczyna się więc budowa nieoficjalnego sztabu, który ma zapewnić Minkinie reelekcję.

Minkina do sztabu zaprasza Marcina Chrząścika. Tłumaczy mu, że przyszłość Chrząścika w istotnej mierze zależy od tego, kogo poprze w wyborach rektorskich i komu pomoże je wygrać. Chrząścik bowiem jest dość popularny na uczelni i ogólnie w Siedlcach. W 2024 r. zostaje zresztą wybrany w wyborach samorządowych z lokalnego komitetu w skład Rady Gminy Siedlce.

Marcin Chrząścik – dawniej popierający Minkinę i utrzymujący z nim także relacje prywatne – wie już, że nie chce mieć z nim nic wspólnego. Nagrywa rozmowę.

Minkina mówi wprost: w zamian za poparcie uczyni Chrząścika pełnomocnikiem rektora, co wiązać się będzie z wysokim dodatkiem finansowym miesięcznie. Zatrudni też żonę Chrząścika na stanowisku adiunkta na siedleckim uniwersytecie. Chrząścik Minkiny jednak nie popiera i zaczyna jawnie krytykować działalność rektora.

Pytamy Minkinę, dlaczego zaproponował pracownikowi dodatkowe stanowisko dla niego oraz dla jego żony w zamian za poparcie. I jak to się ma do treści art. 229 kodeksu karnego, który sankcjonuje przekupstwo.

Minkina odpowiada: – To była propozycja. Wszyscy tak robią w kampanii wyborczej. Nie widzę w tym żadnego przekupstwa. Nie uzależniałem dania tych stanowisk od poparcia.

Z nagrania, które słyszeliśmy, wynika inaczej. Ale skoro nie było uzależnienia jednej kwestii od drugiej, czy Minkina zrobił z Chrząścika swojego pełnomocnika, a żonę doktora zatrudnił na stanowisku adiunkta?

– Nie. Ale nie przyszli do mnie w tej sprawie – odpowiada Minkina.

Regulaminowy kruczek, czyli już po konkurentce

Sposób wyboru rektora na uczelni przypomina odrobinę teatr. Uprawnieni do głosowania elektorzy – czyli pracownicy cieszący się największym zaufaniem ogółu kadry – najpierw biorą udział w tzw. głosowaniu indykacyjnym. Na kartkach wskazują osoby, które widziałyby w wyścigu o rektorski fotel. Niepisaną zasadą jest, że ubiegający się o reelekcję rektor zdobywa zazwyczaj najwięcej głosów – wiadomo bowiem już, że startuje w tym wyścigu. Formą ogłoszenia startu innych kandydatów na ogół jest uzyskanie dobrego wyniku w głosowaniu indykacyjnym.

W 2024 r. w Siedlcach wyniki tego głosowania przedstawiają się następująco:

Mirosław Minkina – 77 głosów.

Tamara Zacharuk – 70 głosów.

Co to oznacza? Ano tyle, że przewaga Minkiny jest nieznaczna i po kampanii wyborczej, w ostatecznym głosowaniu, może być różnie.

Ale różnie być nie mogło. Wykorzystano w tym celu brzmienie Statutu Uniwersytetu w Siedlcach. Zgodnie z par. 36 ust. 1 statutu „Rektora Uniwersytetu wybiera Uczelniane Kolegium Elektorów, spośród kandydatów wskazanych przez Radę Uczelni. Rada Uczelni wskazuje kandydatów na Rektora po zasięgnięciu opinii Senatu”.

Rada Uczelni składa się z siedmiu osób – sześciu wskazanych przez Komitet Nominacyjny i zatwierdzonych przez Senat uczelni oraz przewodniczącego samorządu studenckiego.

W praktyce więc w radzie uczelni są osoby, które chce w niej mieć rektor – ciężko sobie bowiem wyobrazić sytuację, by rektor wybierał komitet nominacyjny, a ten wybrał osoby nieprzychylne rektorowi.

W Senacie, w 2024 r., prof. Minkina miał większość głosów (tak zazwyczaj bywa, że Senat zdominowany jest przez stronników rektora).

Co więc się stało? Rada uczelni poprosiła Senat o zaopiniowanie dwóch kandydatur. Senat pozytywnie zaopiniował kandydaturę Mirosława Minkiny, zaś kandydatury Tamary Zacharuk w ogóle nie zaopiniował, mimo że na posiedzeniu Senatu odbyło się głosowanie w tej sprawie.

W konsekwencji Rada Uczelni przedstawiła kolegium elektorskiemu do wyboru tylko jedną kandydaturę – Minkiny. Zacharuk została „wycięta” z wyborów.

Minkina wygrał wybory, w których nie miał konkurencji – na 157 ważnych głosów uzyskał 87 głosów za.

– Rada Uczelni nie wzięła pod uwagę, że prawie połowa głosów indykacyjnych była za mną. Sądziłam, że rada dopuści do dalszego postępowania zarówno pana rektora, jak i mnie. Tak się jednak nie stało i ostatecznie nie doszło do spotkania ze społecznością akademicką i nie mogłam jej zaprezentować mojego programu. Czy wybory zostały ułożone pod rektora? Bez wątpienia decyzję podjęły osoby współpracujące z rektorem. Tak to można oceniać – mówi WP prof. Tamara Zacharuk.

W 2024 r., tuż po wykluczeniu jej z możliwości ubiegania się o stanowisko rektora, nagrała film do społeczności akademickiej, w którym mówiła: „Jest to zadrwienie z zasad demokracji. Jestem oburzona, że w sytuacji, w której otrzymałam tak duży mandat od społeczności naszego uniwersytetu, nie znajdziecie państwo mojego nazwiska na karcie do głosowania, nie odbędzie się też niezależna, pełna debata między kandydatami na stanowisko rektora. Nie mogę się pogodzić z sytuacją, że tak potraktowana została nasza społeczność akademicka”.

Mirosław Minkina mówi nam, że decyzji przecież nie podejmował on, tylko rada uczelni. A statut jest z 2019 r., czyli z czasów, gdy uczelnią kierowała Tamara Zacharuk.

– Czy zrobiłem coś nielegalnego? – pyta.

Odpowiedź brzmi: nie zrobił, wykluczenie konkurencji jest obecnie zgodne z prawem.

Ministerstwo Nauki i Szkolnictwa Wyższego, zapytane przez nas o tę sprawę, wyjaśnia, że „przepisy Prawa o szkolnictwie wyższym i nauce nie zawierają ograniczeń co do liczby kandydatów, których może wskazać rada uczelni, a także ewentualne inne podmioty posiadające zgodnie z przepisami statutu danej uczelni kompetencję do wskazywania kandydatów na rektora – może to być zarówno jeden kandydat, jak też większa ich liczba”. Ustawa – wyjaśnia resort – daje szkołom wyższym autonomię w zakresie decydowania o kształcie rozwiązań przyjmowanych w statutach dotyczących sposobu powoływania i odwoływania organów uczelni oraz organizowania wyborów.

Jednocześnie ministerstwo dostrzega problem.

„Wybór rektora, jak również przedstawicieli do poszczególnych ciał kolegialnych, powinien być wynikiem woli wspólnoty Uczelni. Biorąc pod uwagę zaistniałe w 2024 r. w niektórych uczelniach kontrowersje co do przebiegu procesów wyborczych oraz wynikające z obowiązujących przepisów uwarunkowania formalne, regulacje ustawowe w tym zakresie są obecnie przedmiotem analiz pod kątem funkcjonowania mechanizmów demokratycznych” – informuje nas ministerstwo.

W 2024 r., tuż po wykluczeniu jej z możliwości ubiegania się o stanowisko rektora, nagrała film do społeczności akademickiej, w którym mówiła: „Jest to zadrwienie z zasad demokracji. Jestem oburzona, że w sytuacji, w której otrzymałam tak duży mandat od społeczności naszego uniwersytetu, nie znajdziecie państwo mojego nazwiska na karcie do głosowania, nie odbędzie się też niezależna, pełna debata między kandydatami na stanowisko rektora. Nie mogę się pogodzić z sytuacją, że tak potraktowana została nasza społeczność akademicka”.

Mirosław Minkina mówi nam, że decyzji przecież nie podejmował on, tylko rada uczelni. A statut jest z 2019 r., czyli z czasów, gdy uczelnią kierowała Tamara Zacharuk.

– Czy zrobiłem coś nielegalnego? – pyta.

Odpowiedź brzmi: nie zrobił, wykluczenie konkurencji jest obecnie zgodne z prawem.

Ministerstwo Nauki i Szkolnictwa Wyższego, zapytane przez nas o tę sprawę, wyjaśnia, że „przepisy Prawa o szkolnictwie wyższym i nauce nie zawierają ograniczeń co do liczby kandydatów, których może wskazać rada uczelni, a także ewentualne inne podmioty posiadające zgodnie z przepisami statutu danej uczelni kompetencję do wskazywania kandydatów na rektora – może to być zarówno jeden kandydat, jak też większa ich liczba”. Ustawa – wyjaśnia resort – daje szkołom wyższym autonomię w zakresie decydowania o kształcie rozwiązań przyjmowanych w statutach dotyczących sposobu powoływania i odwoływania organów uczelni oraz organizowania wyborów.

Jednocześnie ministerstwo dostrzega problem.

„Wybór rektora, jak również przedstawicieli do poszczególnych ciał kolegialnych, powinien być wynikiem woli wspólnoty Uczelni. Biorąc pod uwagę zaistniałe w 2024 r. w niektórych uczelniach kontrowersje co do przebiegu procesów wyborczych oraz wynikające z obowiązujących przepisów uwarunkowania formalne, regulacje ustawowe w tym zakresie są obecnie przedmiotem analiz pod kątem funkcjonowania mechanizmów demokratycznych” – informuje nas ministerstwo.

https://wiadomosci.wp.pl/ujawniamy-proba-korupcji-i-obrzydliwe-sms-y-rektora-do-podwladnych-7147456820656672a

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

© 2025 Co powie Ryba? I skąd nadpływa? - Theme by WPEnjoy · Powered by WordPress