Co wiadomo od profilerów?
Pod koniec czerwca br. funkcjonariusze opublikowali portrety progresywne Jacka Jaworka. Nad prawdopodobnymi wizerunkami 43-latka pracowało Laboratorium Kryminalistyczne komendy wojewódzkiej w Katowicach.
Dziennikarze TVN-u rozmawiali też ze znanym profilerem i psychologiem Bogdanem Lachem. Zdaniem mężczyzny Jaworek strzelał, będąc pod wpływem „nasilonych emocji”, co mogło spowodować „utratę zdolności intelektualnych”. Współpracownik policji stwierdził, że skoro 43-latek schował w budynkach gospodarczych broń, to oznacza, że planował zabójstwo.
Po zbrodni, jego zdaniem, prawdopodobnie popełnił samobójstwo.
[…] Dopiero jak emocje opadały, zaczął się konfrontować z tym, co się stało. Wtedy też dochodzi czasem do refleksji, by zakończyć swoje życie. Czasem ta refleksja dochodzi po dwóch godzinach, a czasem po trzech dniach”
— podkreślił Lach.
Z kolei początku 2022 roku Tomasz Ozimek, rzecznik Prokuratury Okręgowej w Częstochowie, mówił w rozmowie z naszymi dziennikarzami, że „wysoce prawdopodobne jest, że Jacek Jaworek żyje”. Przedstawiciel prasowy prokuratury podkreślał wtedy, że „przemawiają za tym okoliczności”, czyli nieodnalezienie ciała i „portret psychologiczny sprawcy”.
„Z informacji przekazanych przez członków rodziny poszukiwanego i analiz dokonanych przez policyjnego profilera wynika, że nie jest to osoba skłonna do samobójstwa”
– mówił wtedy prokurator Ozimek.
Gdzie jest Jacek Jaworek?
Funkcjonariusze nie znaleźli żadnego śladu świadczącego o ucieczce Jacka Jaworka. Jak w rozmowie z „Uwagą!” powiedziała rzeczniczka prasowa śląskiej policji, mundurowi przeszukali „obszar w promieniu 7 km” od miejsca zbrodni. Nowara podkreśliła, że jest to „teren bardzo trudny do poszukiwań, zalesiony, bagnisty”. Wiadomo też, że mężczyzna „zna bardzo dobrze” ten las, bo „często tam spacerował”.
O sprawie Jacka Jaworka Fakt rozmawiał z jasnowidzem Krzysztofem Jackowskim. Mówił on naszej reporterce, że spotkała z nim się rodzina mężczyzny.
Przywieźli mi przepoconą czapkę. Dali mi ją tylko na chwile, na jeden seans. Usłyszałem od ducha Jaworka słowo: Poraj.. Gdybym miał tę czapkę dłużej, kto wie co powiedziałby mi jeszcze duch Jaworka… Policja powinna udać się jak najszybciej do Poraja”
– mówił Jackowski naszym reporterom pod koniec 2021 roku. Podkreślał wtedy, że jego ustalenia nie są bredniami i ma wieloletnie doświadczenie we współpracy ze śledczymi.
W październiku ubiegłego roku Fakt pisał o sprawie przesyłki, która dotarła do Borowców. Została ona wysłana z dalekiej Francji. Jej adresatem był Jacek Jaworek. – My się ciągle boimy, nie wiadomo kiedy wróci. Mógł sam to wysłać, do wszystkiego jest zdolny – w romowie z Faktem komentowała wtedy znajoma zamordowanej rodziny Henryka Olszewicz.
Przeczytaj więcej: Jacek Jaworek mógł sam wysłać list! Wielkie poruszenie w Borowcach po tajemniczej przesyłce z Francji
Już po śmierci Jacka Jaworka inny profiler twierdził na łamach „Rz” że:
Zabójca był na grobie ofiar?
Pytań jest więcej. Nie wiadomo dlaczego Jaworek wrócił w rodzinne strony w rocznicę pogrzebu zamordowanych. Czy psychicznie nie wytrzymał i targnął się na życie?
– Oczywiście samobójstwo poagresyjne będące skutkiem dokonanego wcześniej zabójstwa jest możliwe, to mechanizm opisany w psychologii. Jednak takie samobójstwa są popełniane zwykle w stosunkowo nieodległym czasie od popełnienia czynu, są to godziny, dni, a najdalej tygodnie. Jednak pierwszy raz się spotykam się z tym, żeby ktoś po trzech latach popełnił samobójstwo w reakcji na wcześniejsze dokonanie zabójstwa – mówi „Rz” Jan Gołębiowski, profiler, psycholog kryminalny, biegły sądowy.
Według TVN24.pl (portal w piątek ujawnił odkrycie zwłok) Jaworek miał na nogach czyste klapki – stąd pytanie, czy ktoś go przywiózł na miejsce. Pies tropiący miał podjąć trop i doprowadzić do parkingu w centrum Dąbrowy, i na grób Jaworków na cmentarzu.
https://www.rp.pl/przestepczosc/art40852741-smierc-jacka-jaworka-trzy-lata-czekal-zeby-sie-zabic
Jak wynika z wypowiedzi kolegi Jaworka, potrzebował on leków do egzystowania:
– On był bardzo pedantyczny. Nie zabrał samochodu, pieniędzy, leków. Był chory, bez tych leków nie był w stanie przeżyć kilku dni. Jak u mnie mieszkał, to biegałem od apteki do apteki, szukając mu tych leków, bo bez nich było z nim bardzo źle – mówił z kolei kolega podejrzanego.
Borowce to wieś odcięta od świata. Stu mieszkańców, z czego połowa to ludność napływowa. Kupowali tam domy, przeprowadzali się na emeryturę. Dookoła lasy, dalej pola, do najbliższej miejscowości z przystankiem autobusowym – do siedziby gminy Dąbrowy Zielonej – ponad pięć kilometrów. W drugą stronę – do Koniecpola, skąd odjeżdżają pociągi – prawie dwa razy dalej.
Bez samochodu czy chociaż roweru trudno się stamtąd wydostać. Na piechotę? Lasy zarośnięte, trzeba je znać, żeby nie zabłądzić.
Czy 74-letnia ciotka Jaworka, która wg ustaleń prokuratury stała się oficjalnie jedyną osobą ukrywającą mordercę, miała siły by biegać za lekami dla Jaworka?
Dlaczego seniorka ukrywała Jacka Jaworka?
Pokrewieństwo nie wyjaśnia jednak tego, dlaczego kobieta godziła się z tym, że ukrywa mordercę. Mordercę niemal całej rodziny, która – de facto – była również rodziną 74-latki. Dlaczego to jemu zdecydowała się pomóc?
Nie ma co się dziwić. Mogła nawet nie wiedzieć o zdarzeniu. Mogła też o nim wiedzieć, a mimo to godziła się na taką sytuację. Przemawiają za tym wrodzone instynkty opiekuńcze u kobiet. Są one uwarunkowane biologicznie, społecznie, kulturowo
– zaznacza dr Jerzy Pobocha.
Biegły sądowy zastanawia się również nad tym, czy kobieta nie miała jakieś długu wdzięczności wobec samego Jaworka, czy też jego rodziny.
Motywacje i okoliczności mogą być różne. To mogły być emocje. Być może zrobiło się jej żal poszukiwanego, który jest ścigany, któremu grozi więzienie. Zadziałało współczucie, samarytańskie odczucie, by pomóc „biednemu człowiekowi”, który zabił trzy osoby. Zdarzają się takie przypadki
– podkreśla nasz rozmówca.
A może seniorka, ze względu na swój wiek, wzięła na siebie odpowiedzialność za ukrywanie Jaworka, bo miała jakiś dług wdzięczności względem rzeczywiście ukrywających?
Tak czy inaczej, okoliczni mieszkańcy i biegły sądowy psychiatra mają badzo duże wątpliwości w stosunku do wersji wydarzeń przedstawianych przez prokuraturę i sąd:
Reporterka Uwagi! rozmawiała z człowiekiem, który opróżniając kosze, jako pierwszy zauważył ciało leżące za altaną grillową w Dąbrowie Zielonej.
– Od początku wiedziałem [kogo znalazłem red.]. Ale nie mogę nic na ten temat mówić – usłyszeliśmy.
– Są wakacje, a to jest altanka. Tam młodzież siedzi do godz. 1-2. On musiał to obserwować – dodaje mężczyzna.
Czy zwłoki znalezione w Dąbrowie Zielonej to Jacek Jaworek?
Dla wszystkich było szokiem, że zwłoki z raną postrzałową głowy to prawdopodobnie Jacek Jaworek. Od trzech lat mężczyzna, który zabił trzy osoby, poszukiwany jest na całym świecie czerwoną notą Interpolu.
Pojawiła się też nieoficjalna informacja, że obok ciała leżała broń. Miały paść dwa strzały.
– Więcej jest pytań niż odpowiedzi. Jest to bardzo dziwna sprawa, która chyba będzie wielkim skandalem – uważa pani Katarzyna, przyjaciółka zamordowanej rodziny.
– To czy zwłoki leżały w miejscu publicznym czy w lesie czy to on się zabił czy jego zabito, to nie ma znaczenia. Znaczenie ma to, jeśli się potwierdzi, że to on , że już więcej nikomu nie zrobi krzywdy – dodaje kobieta.
…
Poszukiwania Jacka Jaworka
Policja przez wiele miesięcy przeczesywała okoliczne lasy. Nie odnaleziono żadnego śladu. Zabójca nie zabrał dokumentów ani leków, zostawił samochód. Za najbardziej prawdopodobną hipotezę uznano, że w szoku uciekł do pobliskich lasów, gdzie popełnił samobójstwo.
– Interwał czasowy między tym atakiem, pozbawieniem życia osób, a dokonaniem samobójstwa różnie się kształtuje. Czasami jest to natychmiastowe, a czasami następuje po dwóch, trzech dniach – mówi Bogdan Lach, profiler, biegły sądowy.
Przez trzy lata przeszukiwano okoliczne lasy w poszukiwaniu zabójcy bądź jego szczątków. Jednocześnie sprawdzano, czy Jacek Jaworek nie zbiegł za granicę.
Jacek Jaworek wciąż był w pobliżu miejsca zbrodni?
Bliscy ofiar podejrzewają teraz, że mężczyzna nigdzie nie wyjechał i ukrywał się w najbliższej okolicy.
– Przerażające jest to, że on tam był, że ktoś mu pomagał. Nie wyszedł z dziury, z lasu. Był ogolony, nie miał długich włosów, był czysty. Wyszedł z mieszkania. Ponadto policja mówi, że nie zmienił postury ciała – słyszymy.
Według nieoficjalnych informacji ktoś tego dnia miał przywieźć go na parking do centrum Dąbrowy Zielonej, bo tu psy podjęły trop. Trop podjęły też na pobliskim cmentarzu, gdzie leżą ofiary zbrodni. Zwłoki zostały znalezione o 6 rano.
– Nie zakładałam i do tej pory nie zakładam, że Jacek Jaworek popełnił samobójstwo. Uważam, że on zrobiłby to bardziej spektakularnie. W momencie, kiedy byłby do tego zmuszony lub zastraszony. Nie jest to osoba, która odebrałaby sobie życie – uważa pani Katarzyna.
Mężczyzna miał być w dresie i klapkach.
– Miał być w klapach, które były czyste, a są spekulacje, że niby był na cmentarzu w nocy, gdzie jest mokro – mówi bliska ofiar.
Kobieta uważa, że ktoś kto jest zamieszany w sprawę strzelił do Jacka Jaworka.
– Nie wierzę w to, żeby Jacek Jaworek sam strzelił sobie w głowę, akurat w tym miejscu – mówi pani Katarzyna.
Kto i w jakim celu miał przywieźć mężczyznę do centrum Dąbrowy Zielonej? A może mężczyzna dotarł tam sam? Dlaczego wybrał miejsce spotkań lokalnej młodzieży?
O to, czy prawdopodobne jest, by samobójca wybrałby miejsce publiczne, czekał do 1 w nocy aż skończy się impreza i zastrzelił się za wiatą, zapytaliśmy biegłego sądowego psychiatrę.
– Jest to bardzo mało prawdopodobne, żeby czekał przez długi ciąg wydarzeń, trwania imprezy i dopiero potem dokonał tego czynu – ocenia Stanisław Teleśnicki. I wyjaśnia: – Jest to mało prawdopodobne dlatego, że taki czyn i przygotowanie się do niego wymagają dużych napięć psychicznych, napięć emocjonalnych. Człowiek, w takim stanie nie ma możliwości odraczania czynu, do którego zmierza przez długi okres, zwłaszcza w warunkach i sytuacji, która mu przeszkadza, czyli impreza.
Wątpliwości co wersji wydarzeń proponowanych przez prokuraturę i sąd, ma także redaktor zrybom: