Masz dość obłudy organów ścigania i orzekania o przestępstwo? Odezwij się. Redakcja zrybom.eu opisze Twoją sprawę. Zapewniamy dyskrecję (w miarę możliwości).
W nocy z niedzieli na poniedziałek na ul. PuckiejMapka w Gdyni policjanci podjęli interwencję wobec, ich zdaniem, agresywnego mężczyzny. W trakcie zatrzymania mężczyzna stracił przytomność i zmarł. Brat zmarłego jest przekonany, że policjanci przekroczyli swoje uprawnienia.
Do tragicznej w skutkach interwencji doszło w nocy, ok. godz. 4 na ul. Puckiej, w pobliżu skrzyżowania z ul. Hutniczą.
Policjanci podjęli interwencję wobec agresywnego mężczyzny. Funkcjonariusze zmuszeni byli użyć wobec niego siły fizycznej oraz kajdanek. W trakcie interwencji mężczyzna stracił przytomność. Policjanci natychmiast wezwali karetkę i rozpoczęli reanimację mężczyzny, którą prowadzili do czasu przyjazdu ratowników medycznych – relacjonuje Jolanta Grunert, rzecznik prasowy Komendy Miejskiej Policji w Gdyni. – Mimo akcji ratowniczej mężczyzna zmarł. Wszystkie okoliczności śmierci mężczyzny są wyjaśniane przez prokuraturę, która od razu została poinformowana o zdarzeniu.
O całym zdarzeniu redakcję poinformował brat zmarłego. Jego zdaniem policjanci przekroczyli swoje uprawnienia podczas interwencji.
- Byłem na miejscu ok. godz. 6:30. Zza parawanu widziałem, że ciało brata leżało twarzą w głębokiej kałuży. Mówili mi, że niby się czymś zadławił - opowiada pan Bartek. - Było duże zamieszanie, najpierw usłyszałem, że zatrzymali go kryminalni, potem, że policjanci z prewencji. W ogóle przyjechało chyba sześć radiowozów i ci, którzy go zatrzymali odjechali, a na miejscu zostali inni.
Brat zmarłego zapowiada, że będzie chciał na własną rękę wyjaśnić, co tak naprawdę się stało.
Pan Bartek twierdzi, że ciało jego brata leżało twarzą w kałuży. Tu na zdjęciu widoczny jest już tylko sam worek.
- Obok jest warsztat wulkanizacyjny i widziałem, że mają nowe kamery, więc pewnie wszystko się nagrało. Postaram się zdobyć to nagranie i wtedy wszystko będzie wiadomo - dodaje pan Bartek.